Życie na walizkach cz.3

(...) It's me Lady Barber!
 
Jesteś niesamowicie zakręcona na punkcie pracy-słyszę bardzo często.
Ale jak to się mówi ''miłości się nie wybiera'', a to była miłość od pierwszego wejrzenia.
 
Skąd ta pewność?
Nikt normalny na widok barber shopów nie dobijał do słupa, bo się zagapił.
Wtedy jeszcze w Polsce takie męskie salony nie były popularne. 
W Brighton zobaczyłam je pierwszy raz na własne oczy i zakochałam się w całej tego oprawie-co prawda to była miłość platoniczna, bo początkowo przez szybę. Dalej nie wiedziałam jak wygląda to od środka, ale kiedy przechodziłam koło któregoś z tych fantastycznych miejsc-uśmiechałam się od ucha do ucha i marzyłam sobie, że kiedyś też tam będę !!!
 
Kobiety w takich miejscach ''dla samców'' to sporadyczny widok, a ja nie potrafiłam obsłużyć brzytwy. Było 2:0 na moją niekorzyść. I to solidne 2:0!!! 
 
No tak, jestem kobietą, ale nikt nie powiedział, że z powodu płci nie mogę wykonywać tego zawodu, po prostu nie każda kobieta potrafi wytrzymać z taką ilością testosteronu na raz.
A dla mnie to było jak tlen do życia. Brzytwa? przecież zawsze można się nauczyć!
Nie miałam zamiaru do końca życia ślinić się do szyby na widok pracy barberów!
Przypomniałam sobie, ze jeśli sama w siebie nie uwierzę, to nikt tego za mnie nie zrobi.
Po drugie po ostatnich zdarzeniach, które miały miejsce stwierdziłam, że nic mnie już nie zdziwi i wszystko jest możliwe.

Załatwiłam sobie wolne w pracy i wykonałam telefon do jednego z moich stałych klientów:

-Halo, Marcin wiem, ze obcinałam Cie 2 tygdonie temu, ale masz bardzo efektowne włosy i potrzebuje Twojej głowy, żeby pokazać co potrafię w jednym z bardzo fajnych miejsc....

Wzięłam go ze sobą do pobliskiego barbera.
W środku panowała bardzo luźna atmosfera.
W około siedziało pełno facetów czekających na obcięcie i bardziej przypominało mi to spotkanie towarzyskie niż zwykłą kolejkę do fryzjera.
Wszyscy żartowali, śmiali się i byli w dobrych humorach. 

Obcięłam Marcina, aby zobaczyli czy w ogóle mam jakąś szanse, a później dodatkowo paru innych klientów, którzy weszli z drogi.
Boss bardzo się zdziwił, kiedy dowiedział się, że byłam dopiero rok po skończeniu szkoły, ale nie przeszkadzało mu to - był pozytywnie zaskoczony.
Dał mi szanse, okazując wiele wsparcia już od samego początku.
 
-jak Twój były szef zareagował na to, że odchodzisz? - zapytał. 
 
Odpowiedziałam prawdę :
"wkurzył się, powiedział w złości, że robię błąd i że nie jestem gotowa, bo nie jestem na tyle dobra''
 
Boss zaczął się śmiać, popatrzał na mnie i powiedział:
''skoro facet, który nie jest nawet fryzjerem mówi Ci ze nie jesteś na tyle dobra, to ja jako Barber z 17-letnim doświadczeniem mówię Ci że zrobię z Ciebie najlepszą''
 
Nauczył mnie pracować jego techniką, starał się przelać swoją wiedzę najlepiej jak tylko się da. Oprócz tego, przekazywał mi odpowiednią postawę jaką powinien charakteryzować się dobry barber, czyli: pewność siebie, ale z drugiej strony pokorność.
''zawsze bądź profesjonalna w tym co robisz, doceniaj siebie i swoją pracę, ale nigdy nie myśl, że wiesz już wszystko, jeśli kiedykolwiek usłyszysz, że któryś fryzjer myśli, że wie już wszystko i nie musi się uczyć-tak na prawdę nie wie jeszcze nic i nie ważne ile lat ma doświadczenia''.
 
Jest na prawdę dobrym nauczycielem i człowiekiem z pasją.
Zawsze podkreśla zasadę ''jak będziesz kochać swoją prace, to Twoja praca będzie kochać Ciebie''.
 
-''Tak już w tym zawodzie bywa i wiem Bella, że kiedy Cię dobrze wyszkolę to i tak pewnego dnia odejdziesz w swoją stronę.
Nie ważne gdzie byś była, pamiętaj chociaż, kto dał Ci najlepszy prezent jaki mógł dać-umiejętności, których już nikt nigdy Ci nie odbierze''-powiedział.
 
Ale nie myślcie, że miałam łatwo!
Nie raz myślałam, że nie dam rady.
Dostałam szanse pracowania z dobrymi barberami i byłam totalnie ogłupiałym nowicjuszem!
To nie było tak hop-siup. Czekało mnie wiele pracy, a byłam na samym jej początku.
 
Wszystko nałożyło się w czasie: rezygnacja z pracy w pierwszym salonie , zaczęcie pracy w Barber Shopie i wyremontowanie pokoiku fryzjerskiego w miejscu, gdzie mieszkałam.
Chciałam być lojalna wobec dwóch osób, które mi pomogły- właściciela barbera i właściciela hotelu, który zrobił dla mnie pokój.
Pracowałam przez 6 dni w tygodniu, a początkowo nawet 7 dni po 10 godzin dziennie.
W Barber z mężczyznami i u siebie w hotelu z kobietami.
Ciągnęłam to kilka miesięcy. Chciałam wybrać specjalizacje i totalnie skoncentrować uwagę na tym, co przynosi mi większą satysfakcje. Wybór był jasny-barbering.

Włożyłam i wkładam w ten proces całą siebie.
Wiele wyrzeczeń kosztuje mnie dochodzenie do tego, czego chce.
Wszystko co mnie spotkało było efektem trudnych decyzji i poświęceń, to nie spadło z nieba.

Szczęściu trzeba pomóc i pielęgnować je. Pracować nad tym każdego dnia.
 
Kocham swoją prace i nie musze tego mówić.
Jest to jedyna stabilna rzecz w moim życiu.
Wszystko inne może odejść lub zmienić się: facet, przyjaciele, znajomi, rodzina, miejsce zamieszkania. Niczego nie można być pewnym. Ale nikt nie jest w stanie odebrać mi umiejętności, tak jak powiedział szefu!
 
Czasem jak na pewno sami doświadczyliście, wszystko obraca się o 180 stopni.
Właśnie po raz kolejny jestem na tym etapie.
Po prawie dwóch latach od wyjazdu, czas na kolejne zmiany i decyzje- znowu pakowanie walizek, przeprowadzka i wyjazd do ojczyzny nie wiadomo na jak długo.
 
Skąd ta nagła zmiana? czy Ci totalnie odbiło? Za bardzo kochasz Brighton!-mówią.
To fakt, to wszystko prawda. Zawsze będzie to moje ulubione miejsce, w którym odnalazłam siebie, poznałam wiele wspaniałych ludzi i historii, miejsce gdzie jestem wolna, szczęśliwa i gdzie najzwyczajniej w świecie mogę być sobą!
 
Uwierzcie, ale decyzja wyjazdu do Anglii była o niebo łatwiejsza niż decyzja powrotu do Polski.
Nie zrozumcie mnie źle, nadal kocham swój kraj, ale bardzo związałam się z Brighton, postawiłam tam przecież solidne fundamenty!

 -''coś Ty znowu wymyśliła Edyta ? Nad Tobą sie nadążyć nie da!''-słyszę.
 
Zrozumiałam, że czasem, aby spełniać kolejne marzenia i cele trzeba poświęcić rzeczy, nawet te, które się bardzo kocha i do których jest się przywiązanym. 
Nie jest to czas na siedzenie w jednym miejscu, nie pora na to, bo mam wiele pomysłów i trzeba je dalej realizować.
Niema drogi bez wyjścia, nic nie jest ustanowione raz na zawsze. Zdaje sobie z tego sprawę i tym się kieruje, dlatego pora nadal doświadczać.
 
 
....ale przecież ''każdy początek to tylko ciąg dalszy, a księga zdarzeń zawsze otwarta w połowie''.


CZAS NA NOWĄ PRZYGODĘ......HEY HO !!!!
 
 
 
ciąg dalszy nastąpi......

 
 
 

Komentarze